| Źródło: MG
Tylko zdrowi mogą chorować
Jak już dostaniemy się do lekarza rodzinnego, albo pierwszego kontaktu jak kto woli, to kamień nam z serca spada, że nie musimy czekać na wizytę miesiąc. Rejestrujemy się i tego samego dnia wizyta zaliczona. Pierwszy próg pokonany. Kolejny przed nami. Standardowe dolegliwości takie jak : katar, wysypka czy kaszel zostaną wyleczone w szybkim tempie. A co mamy zrobić jak boli nas kręgosłup, żołądek czy głowa?
Poczekamy rok
Nic prostszego. Bierzemy skierowanie od lekarza rodzinnego i lecimy do specjalisty. Zastajemy kolejny próg. Termin oczekiwania na wizytę w poradni specjalistycznej w ramach NFZ trwa…od 2 miesięcy do roku…Spokojnie, przecież mamy skierowanie, więc coś nam dolega a i w rejestracji zrozumieją nasz ból. Rozumieją. Nie ma problemu, za 5 miesięcy lekarka chętnie poświęci nam swój czas.
Z tego wszystkiego rozbolało nas serce. Wizyta u kardiologa za 3 miesiące. Jak pochodzimy tak po rejestracjach to zawału dostaniemy i wizyta nie będzie potrzebna. W między czasie jakaś narośl nam wyrosła w dziwnym miejscu. Potrzebny onkolog. Natychmiast. Ale gdzie nam się tak śpieszy? Za 2 miesiące onkolog nas uspokoi, że to nie zmiany nowotworowe. Ale ile się będziemy nad tym zastanawiać w tym czasie, to nasze…
Czubek góry śmieszności
Narośl, ból kręgosłupa i sprawy sercowe to tylko czubek góry śmieszności służby zdrowia. Całe życie płacimy składki ubezpieczeniowe. Mamy prawo zachorować . Mamy prawo pójść do lekarza. Mamy prawo zostać wyleczonymi. Jak ma nas, pacjentów, wyleczyć służba zdrowia która sama jest chora?
Znalazłam wyjście z tej sytuacji. Leczmy się prywatnie. Płaćmy grube pieniądze za 10 minut wizyty u specjalisty, na którą wybierzemy się nawet koło godziny 21.00. No ale choroba nie wybiera, skoro NFZ nie pomógł to i godzina nieważna. Byleby tylko skończyło się na jednej wizycie. Trzeba być zdrowym i silnym i bogatym żeby zapracować na chorowanie.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj